Szukaj Pokaż menu

Wielopak weekendowy CII

37 974  
7  
Dzisiaj wielopak o numerze 102 więc padła propozycja z sali żeby po jego przeczytaniu wszyscy razem zaśpiewali coś, co wszyscy "lubiom i umiom", czyli piosenkę "Myszerej" ;)

W metro na końcowej stacji konduktor znajduje w jednym z wagonów śpiącego pasażera, na podłodze obok niego leży upuszczona książka.
Konduktor podniósł książkę - Lew Landau, "Teoria pola"...
- E, panie agronom, pobudka, stacja końcowa!

by nicku

* * * * *

- Puk puk
- Kto tam?
- Przerywająca krowa
- Przeryw....
- Muu!

by MauPaViaN

* * * * *

Jasio spóźnił się do szkoły.
- Bo mój dziadek, ten co lubił żartować, nie żyje - wyjaśnił Jasio na pytanie nauczycielki o powód spóźnienia.
- Ojej, jak to się stało? - zmartwiła się nauczycielka.

Wielka Encyklopedia Obrazkowa - Podłość

50 279  
14   29  
Kolejne hasło z Wielkiej Encyklopedii Obrazkowej 2005 Edition.

Kilka słów o dzisiejszej definicji:

Jak to mawiają - podłość ludzka nie zna granic. I taką właśnie absolutnie bezgraniczną podłość przedstawia dzisiejsza definicja obrazkowa... Czyli taką podłość keine grenze ;)

A dzisiaj...

Definicja słowa: "Podłość"

Lansky: Wspomnienia kierownika wesołej budowy XIII

60 980  
110   27  
tu kliknij, żeby zniknął ten napisDziś rzecz o skutecznych technikach sprzedaży i o idealnej strategii reklamowej. Pracownicy działów marketingu - proszę robić notatki. Wszyscy - proszę odstawić gorące napoje ;)

Podczas pracy na budowach wielokrotnie stykałem się z handlowcami, doradcami techniczno - handlowymi i akwizytorami rozmaitych firm. Jeżeli ktoś pamięta deszczową opowieść o Wojciechu Ksawerym, który rzutem na taśmę chciał mi sprzedać zaprawy szybkosprawne pewnego pechowego dnia, ma ogólne pojęcie na temat sposobu działania tej branży i mojego do niej stosunku.

Metody łowieckie były różne:

"Na sraczkę słowną" czyli inaczej "Na zmęczenie przeciwnika" - tu Wojciech Ksawery był bliski perfekcji, ale wielu aspirowało, i to z niezłymi rezultatami;
"Na leszcza" - Nooooo panie kierowniku, no chyba pan mi nie powie, że pan nie słyszał jeszcze o…
"Na profesjonalistę" - Panie kierowniku, my, fachowcy, rozumiemy znaczenie…
"Na astmatyka" - Khhh.... ehkm... czy pan kierownik pozwoli, żebym… khhhhh… zabrał panu kierownikowi trochę… ekhm… cennego czasu… khhhhh… pana kierownika…

Naszą ulubioną - co nie znaczy, że zawsze skuteczną - była metoda "na gadżety", której istoty nie trzeba chyba tłumaczyć. Nie wdając się w szczegóły można powiedzieć, że takie rzeczy jak długopisy czy linijki były zawsze łatwo "gubliwe" i każda dostawa była entuzjastycznie witana.

Pewnego razu do biur budowy autostrady zawitali przedstawiciele pewnej firmy z branży tworzyw sztucznych, mający już prawie w kieszeni kontrakt na dostawę elementów odwodnienia i kanalizacji kablowych. Stosowali nietypową odmianę metody "na gadżety", bowiem zamiast długopisów przynieśli nam… koszulki z reklamą ich systemu rynnowego. Reklama, dwubarwna, wielkości paczki papierosów, była nadrukowana na piersi, z lewej strony. Wybrałem jedną koszulkę w moim rozmiarze z myślą, że przyda się do roboty. Załatwiliśmy interesy, paczka koszulek rozeszła się po biurze, panowie zabrali podpisane kwity i pojechali w siną dal.

Najwdzięczniejszymi odbiorcami koszulek byli nasi laboranci, wiecznie upaprani w betonie, kurzu, glinie i asfaltach, wystający godzinami w palącym słońcu przy badaniach polowych albo przesiadujący w brudnym, zakurzonym i dusznym laboratorium.

Następnego dnia po wizycie panów z koszulkami przyjechałem rano do pracy i od razu, prosto z samochodu, poleciałem do laboratorium z jakąś nie cierpiącą zwłoki sprawą. Widok, który jako pierwszy rzucił mi się w oczy, pozostawił wrażenie do dziś niezatarte. Jedna z laborantek, Iwona, małe okrągłe stworzonko obdarzone iście barokowym biustem, miała na sobie ową firmową koszulkę, która, hm, naturalną koleją rzeczy była - oględnie mówiąc - dość opięta.

Wskutek błędu druku lub działania innego podłego chochlika, reklama, zamiast z boku, kwitła w idealnie centralnym miejscu Iwonkowej imponującej klatki piersiowej, czyli w jedynym, hm, mocno wklęsłym jej miejscu. Była rozciągnięta do granic wytrzymałości materiału…

A brzmiała: "IDEALNA RYNNA"...


Poczytaj też
 poprzednie wspomnienia kierownika wesołej budowy.

110
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Wielka Encyklopedia Obrazkowa - Podłość
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Liczniki i kokpity w samochodach, które wyprzedziły swoje czasy
Przejdź do artykułu Lansky: Wspomnienia kierownika wesołej budowy II
Przejdź do artykułu Polska oczami Rosjanina
Przejdź do artykułu Lansky: Wspomnienia kierownika wesołej budowy I
Przejdź do artykułu Polska to nie kraj, to stan umysłu – Kazik Staszewski pokazał mamę
Przejdź do artykułu Wielka księga zabaw traumatycznych XVI
Przejdź do artykułu 15 najdziwniejszych rzeczy, jakie barmani usłyszeli w pracy
Przejdź do artykułu Wielka księga zabaw traumatycznych XVI
Przejdź do artykułu Rodzynki (z) wykładowców - UJotowi żacy

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą