Wielka księga zabaw traumatycznych XLV
Witam szaleńców, którzy niezbyt cenią swoje zęby, kości i ciągłość tkanki miękkiej. A to oznacza, że księga otwiera się po raz kolejny...
Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom o niewypaczonej psychice odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...TATO KUP ROWEREK...
Brat mój młodszy, swego czasu pobierał nauki jazdy na rowerze. Było to dość dawno, rower nazywał się Salto, czy jakoś tak, z taką deska z tyłu do trzymania równowagi przez "instruktora".
Jako, że były to występy iście cyrkowe, cała rodzina zebrała się żeby obserwować to zjawisko (rzecz działa się u babci na wsi przed kościołem).
Nie była to już pierwsza lekcja, tata w roli "instruktora". Brat już kozak w jego mniemaniu, bo jazda po prostej wychodziła mu całkiem nieźle. Gorzej z zakręcaniem. Był on przekonany, że polega to tylko na kręceniu kierownicą (jak w samochodzie). Bynajmniej nie na lekkim, spokojnym kręceniu, lecz gwałtownym.
Erotyczny dziennik młodej mężatki
oldbojek
·
25 listopada 2005
56 130
2
52
Czy wiesz co tak naprawdę nurtuje młodą mężatkę? Jeśli nią nie jesteś, to pewnie nie. Ale nic straconego! Oldbojek znalazł w tramwaju pamiętnik, którego fragment dzisiaj publikujemy.
PONIEDZIAŁEK
W tramwaju niepostrzeżenie zaczął pieścić moje biodro, a kiedy zamknęłam na sekundę oczy, ten młody człowiek zaczął dobierać się do innych miejsc mojego ciała. Boże! Dlaczego oni to robią zawsze w środkach transportu publicznego? Czy nie lepiej podejść do dziewczyny, zaproponować wieczorne spotkanie i spotkać się kiedyś tam? Przecież to - w przekładzie na język potoczny - oznacza: "No, spotkajmy się sam na sam, a jeśli się sobie spodobamy - zostaniemy kochankami...".
W tym momencie urwała mi się myśl, ponieważ ręka młodego człowieka zbliżyła się niebezpiecznie do mojego punktu G. Popatrzyłam na niego wzrokiem nauczycielki matematyki i zmieszany wysiadł z tramwaju nie na swoim przystanku...
Usiądź wygodnie i wyobraź sobie, że mieszkasz w pięknej, malowniczej okolicy...
Siedzisz sobie w swoim pięknym domku, przy komputerze ustawionym przy oknie i przeglądasz spokojnie Joe Monstera, w przerwach podziwiając krajobraz (ale nie na tapecie, tylko taki prawdziwy "zaokienny") i nagle, podczas sprawdzania kto tam coś ci odpisał na forum, gaśnie światło...
Sprawdzasz bezpieczniki - są O.K., czyli elektrownia...
Może by zadzwonić i zapytać kiedy naprawią?
Okazuje się, że stacjonarny nie działa, a komórka rozładowana... Przypominasz sobie, że ostatnie 3 rachunki za prąd i telefon nie zostały opłacone. Już wiesz, że załatwienie ponownego włączenia prądu i linii telefonicznej zajmie ci z miesiąc...
Zaczynasz czuć się nieswojo. Atmosfera powoli wypełnia się grozą, zaczynasz słyszeć jakieś dziwne odgłosy. W domu jesteś tylko ty, pozostali domownicy wyjechali na kilka dni jedynym samochodem, do najbliższego sąsiada kilka kilometrów... Wychodzisz przed dom...
I tu mamy pytanie!
Co zrobisz gdy po wyjściu zobaczysz przed domem coś takiego:
Internet 29 km
Co zrobisz?
A) Zaczynasz ryczeć jak "z bólu ranny łoś",
B) Wyciągasz gitarę i sobie na niej grasz,
C) Zaczynasz biec, aby zdążyć przez las przed zmrokiem, 29 km to nie tak daleko, biegało się więcej żeby sprawdzić e-maila...
D) Coś innego (napisz co)
Tak, wiemy, że wśród czytelników JM nie ma ani jednego internetoholika ale odpowiedz tak czysto hipotetycznie... ;)
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą