Znacie to uczucie, kiedy chcielibyście wyjechać na wakacje, macie wolny urlop, ale nie opuszcza was wrażenie, że nie możecie wyjechać? W pracy sobie nie poradzą, ktoś się musi zająć psem, dziecko trzeba zostawić dziadkom...
Te same rozterki trapiły fotografa Wesa Eisenhauera, ale w końcu stwierdził, że jeśli nie pojedzie z paczką przyjaciół na tydzień do Nikaragui, to nigdy sobie tego nie wybaczy. My też byśmy mu nie wybaczyli.
Wyjazd w lutym z Południowej Dakoty do Nikaragui to prawdziwy szok klimatyczny
Kiedy paczka 18 przyjaciół dotarła na lotnisko w Managui, na hali czekało na nich dwóch mężczyzn z nazwiskami napisanymi na kawałku kartonu, zupełnie jak w filmach
Po dwóch godzinach jazdy vanami podróżnicy dotarli do Hacienda Iguana, gdzie wynajęli trzy domy
Wielka plaża niemal do wyłącznego użytku, szok bogactwa kolorów i zapachów - dosłownie inny świat
Przyjaciele czas wolny spędzali bardzo aktywnie - dużo pływali, surfowali
Codziennie gotowali miejscowe potrawy - ryż, fasola, ryby, kurczak i nieskończona ilość gatunków miejscowych owoców i warzyw
Przez cały pobyt starali się odwiedzić jak najwięcej ciekawych miejsc, byli na Granadzie, obejrzeli aktywny wulkan i pływali łodziami po jeziorze Nicaragua
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą