Szwajcaria zwykle kojarzy się z zegarkami, czekoladą i narciarstwem, a niewiele osób (nawet Szwajcarów) zdaje sobie sprawę, że jest to jeden z najbardziej ufortyfikowanych krajów świata. Mimo że w tak niedużym państwie znajdują się tysiące schronów, turyści, a nierzadko sami mieszkańcy, podróżując po kraju nawet nie zdają sobie sprawy z ich obecności. Jak to możliwe?
#1.
W tym roku mija 200 lat odkąd Szwajcaria stała się państwem neutralnym, udało jej się zachować neutralność nawet w czasie obu wojen światowych i kiedy nastała "zimna wojna" Szwajcarzy zostali wierni swoim zasadom, ale jednocześnie zaczęli ostre przygotowania do obrony kraju w przypadku starcia Ukłądu Warszawskiego z NATO.
#2.
Większość słyszała o obowiązkowej służbie wojskowej w tym kraju i o tym, że w Szwajcarii rezerwiści broń przydziałową zawsze trzymali w domach (choć w ostatnich latach ulega to zmianie), ale niewielu ma świadomość jak bardzo został rozbudowany system schronów i fortyfikacji. W kraju niewiele większym od naszego województwa mazowieckiego znajduje się 300 000 schronów, w których znajduje się 9 mln miejsc, czyli o ok. 1 mln więcej niż jego mieszkańców.
#3.
Przy projektowaniu i budowie schronów zatrudniano artystów i pracowników teatralnych, których zadaniem było sprawienie, aby wejścia do schronów zniknęły w górzystym krajobrazie i były nie do odnalezienia bez szczegółowych wskazówek. Fotograf Leo Fabrizio spostrzegł ten fenomen w 2004 roku i postanowił fotografować wszystkie znane mu schrony ratując je od zapomnienia. Teraz, kiedy po zakończeniu zimnej wojny Europa stała się spokojniejszym rejonem w Szwajcarii coraz głośniej się mówi o ograniczeniu wydatków na utrzymanie schronów. Obiekty są zamykane, nie są remontowane i utrzymywane w stanie gotowości. Fabrizio ma nadzieję, że taki los nie spotka wszystkich schronów.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą