Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Stork: Zemsta jest słodka III

19 919  
6   29  
Zobacz wiecej!Witamy na kolejnym szkoleniu dla mścicieli doskonałych! Poprzednie wykłady znajdziecie tutaj. A teraz, po sporządzeniu listy ludzi, którzy nam podpadli, czytamy co możemy im zrobić... Czyli opowieści Storka ciąg dalszy:

Mając dość niestabilnego łóżka, zapragnąłem przespać się raz na stałym, suchym (coby nic nie kapało) stabilnym lądzie, dobiliśmy do małej, niezamieszkanej wysepki, rozbiłem sobie namiocik i jak zwykle w stanie upojenia alkoholowego położyłem się spać...

Jako, że w śnie miałem zaległości i pochrapiwałem sobie w najlepsze, (przezornie zamknąwszy się w namiocie na 4 spusty) towarzystwo wstało ode mnie wcześniej... i okazało się, że wysepka jest zamieszkana... przez krówki i młodego byczka. Kumpel nie mógł powstrzymać się i przyprowadził byczka, przywiązał go do namiotu i z bezpiecznej odległości czekał na dalszą akcję...
Na początku byczek totalnie olewał wszystko, ale gdy po jakimś czasie, znudziło mu się stać na słońcu i zapragnął przemieścić się w cień...

A, że był powiązany z namiotem, to nieźle zaczął nim szarpać... Wstałem, zeźlony, gdyż przerwano mi moment kiedy 3 wspaniałe laski chciały pokazać mi swoje piersi i odezwałem się w ten sposób:
PIE**** jeśli jeszcze raz szarpniesz ten ***** %$%%%% @@#$#$$ namiot wyjdę i z Twej rzyci zrobię sobie poduszeczkę do igieł!!

I w tym momencie zobaczyłem Cień od strony wejścia, który się powoli powiększa, dotyka i napiera na namiot, nie wiele myśląc przyłożyłem z całej nagromadzonej siły piąchą w Cień i usłyszałem mmmMMMUUUUUU... Rozsznurowałem namiot i mym oczom ukazał się wściekły pysk BYCZKA... No pomyślałem: tu nie ma co się zastanawiać tu trzeba spier.... i długa w stronę wody i jachtu...

Byczek, nie dawał za wygraną... czułem jego gorący oddech na plecach... jego wysiłek wzmagał mój dobry przyjaciel, który gorąco go dopingował ale udało mi się jednak dopaść wody wcześniej niż on (byczek) mnie... Byczek rozeźlony, że nie udało mu się mnie dorwać wyładował swą złość na namiocie...

Spotkaliśmy znajomych i po imprezie na stałym brzegu u nich załadowaliśmy się na jacht (tylko w 3 - my i drugi kumpel) jako, że nie było z nami dziewczyn (nocowały na brzegu), a my jeszcze nie mieliśmy dość, to pękły kolejne butelki no i piliśmy... aż zasnęliśmy przy stole... nie mając sił się ruszyć i z łokciami podpierającymi ciężkie głowy... rano wraz z kacem stwierdziłem, że okazja sama wchodzi mi w rączki...

Wziąłem poxipol i posmarowałem zarówno łokcie i dłonie moich kumpli, a sam poszedłem na śniadanie, zostawiwszy kumpli samych by nie przeszkadzać w zasychaniu kleju. Po śniadaniu, grupką poszliśmy obejrzeć jak tam moje ofiary... Okazuje się, że od stołu odkleili się bez większych problemów, za to z rączkami to był problem. I wiecie co? Od tej pory zacząłem wierzyć w niektóre reklamy...
Dla bardzo dociekliwych baardzo gorąca woda sprawiła, że dało się oddzielić łapki od buzi...ale dopiero po jakimś czasie...

"Zemsta jest słodka" powiedział mój kumpel, gdy obudziłem się następnego dnia w pętach... a kumple właśnie włączali maszynkę do strzyżenia i wycięli mi pasek włosów przez środek głowy.... 

Ostatni dzień, wlekliśmy się z powrotem do przystani macierzystej, skąd wypożyczyliśmy jacht i tradycyjnie, my mężczyźni mieliśmy ostatnie resztki czystych ciuchów...kumplowi zostały tylko ostatnie bokserki, koszulka, i jeansy - teoretycznie powinno starczyć... Reszta została władowana do torby z napisem odpady radioaktywne - nie otwierać!!

Kumpel rano się budzi, szuka ciuchów, wszak specjalnie wieczorem się pakował, bo przy zdawaniu jachtu jest zawsze mały bu... nieporządek i bardzo łatwo coś zostawić... wychodzi na pokład i jego oczom się ukazuje widok dumnie łopoczących na maszcie jeansów, bokserek i ostatniego czystego t-shirta... Cóż prostszego jak położenie masztu i dostanie się do ciuchów, nawet pomoc niepotrzebna. Niestety gdy jest człowiek na kacu, to i nie przewiduje często pewnych oczywistych rzeczy - np., że długość masztu jest większa od długości łódki. Cóż, kumpel zrobił furorę wysiadając na przystani w sexownie obciętych króciutkich spodenkach jeansowych i koszulce top...

Kumpla starzy stawiali chatę (naprawdę niezły domek imprezowy)
Kiedyś kiedy wkoło było zielono i były same fundamenty, często jeździliśmy w parę osób "pomagać w budowie" zazwyczaj kończyło się tak, że po godzinie szła flaszka w ruch i ledwo żywi wracaliśmy do domu. Ale do rzeczy...

Któregoś razu mieliśmy wykopać dość długi rów na rury kanalizacyjne - jakoś nas leń (kac) dopadł i nie chciało nam się - sugerowaliśmy cobyśmy pojechali po jakieś materiały czy cóś, ale kumpel by przyspieszyć wyprowadzkę rodzicieli z mieszkania, zawziął się i powiedział: "PIER**** 5cio minutowi robotnicy, sam wykopię ten rów, wy nawet nie wiedzielibyście gdzie go należy wykopać..."

To był fakt, wszystkie plany miał ojciec kumpla i nawet wspominał, by bez niego nic nie zaczynać. Spojrzałem z błyskiem oka na drugiego kumpla, uśmiechnął się on w odpowiedzi więc mówię: Jak to nie?? Teraz to przesadziłeś - rów ma iść stąd do tamtąd. Dokładnie widziałem na planie. Kumpel (drugi): Chodź Bociek, skoro nie potrzebuje naszej fachowej pomocy to my sobie posiedzimy w cieniu i popatrzymy jak ten FACHOWIEC kopie rów. Zaiste piękny był to widok kumpla męczącego się z łopatą... Siedzieliśmy tak sobie przy piwku wymieniając uwagi, ba nawet proponowaliśmy zimne, piweczko w czasie przerwy - ale kumpel był nieugięty...

Przypominał żywą koparkę. Po południu przyjechał ojciec z kumpla i jak spojrzał na kumpla (umorusanego ziemią strasznie) powiedział tak:
- Może Ty i jesteś moim synem, ale inteligentny to TY zbytnio nie jesteś!!
I wytłumaczył synkowi, że:
1. Rów jest w tamtą stronę...
2. Że zaraz przyjedzie taka fajna nieduża koparka, która taki rów kopie w pół godziny.
Kumpel powiedział na to jedno: "Dawać k*^^%% piwo pieskie syny!"

Na dziś koniec...
Dlaczego tak krótko??
Otóż jako, że dawno nie piłem z kumplami i wczoraj nikogo nie było u mnie w domu zrobiliśmy mały ochlej...

Organizm odzwyczajony, pozbawiony ruchu, no i pewnie trafiały mi się największe kielonki to i odpadłem wcześnie Kumpel na to czekał.. Wsypali mi do gipsu jakiegoś paskudztwa, które powoduje straszne swędzenie. Efekt - dziś rano się budzę i czuję strraaaaszne swędzenie, takie, że szydełko babcine przestało mi wystarczać no i musiałem sam sobie zdjąć gipsik by uwolnić moją nóżkę i zaspokoić przemożną potrzebę podrapania się po niej...

Wasz Okrutnik powróci w kolejnej części gdy obmyślę rewanż... ;)

Wyślij niecodzienną e-kartkę z życzeniami świątecznymi! 

Zobacz inne e-kartki Wielkanocne!     Zobacz inne e-kartki Wielkanocne!     Zobacz inne e-kartki Wielkanocne!     Zobacz inne e-kartki Wielkanocne!

Nie musisz być zarejestrowany żeby wysłać e-kartkę Wielkanocną!


Oglądany: 19919x | Komentarzy: 29 | Okejek: 6 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało