Narodziny pierwszego dziecka w kosmosie już niebawem - Co nowego w technologii?

#1. Pierwsze narodziny w przestrzeni kosmicznej już niebawem

Minęło już kilka lat od tego, jak Pornhub wyszedł z zacną inicjatywą przeprowadzenia (i nagrania) pierwszego stosunku w kosmosie. Portal uruchomił specjalną zrzutkę, na której zamierzał zgromadzić fundusze potrzebne na przeprowadzenie całej akcji. Niestety zbiórka nie okazała się sukcesem i nie udało się uzbierać odpowiedniej kwoty, która swoją drogą była strasznie wysoka. Ludzkość postanowiła jednak pójść o krok dalej i doprowadzić do pierwszych w historii narodzin w kosmosie.

Za całe to zamieszanie odpowiedzialna jest firma SpaceLife Origin, która ogłosiła chęć wprowadzenia szalonego planu w życie. Od wielu miesięcy trwają przygotowania gruntu pod to śmiałe przedsięwzięcie. Biorą w nich udział m.in. naukowcy będący członkami Instytutu Problemów Medycznych i Biologicznych Rosyjskiej Akademii Nauk. Wszystko więc wskazuje na to, że kosmiczny obywatel, z prawnego punktu widzenia, będzie tak naprawdę obywatelem Rosji.

Misja jednak nie ograniczy się tylko do wysłania ciężarnej w przestrzeń kosmiczną, aby tam wydała na świat potomka. Całe przedsięwzięcie będzie nieco bardziej skomplikowane, a jego pierwszy etap ma zostać zrealizowany już w przyszłym roku.


Chodzi o wysłanie w kosmos swego rodzaju Arki, na pokładzie której będą się znajdowały ludzkie genomy. Ma to stanowić zabezpieczenie na wypadek śmierci naszej cywilizacji. Drugim krokiem będzie wysłanie statku nazwanego Space-Embryo-Incubator, na pokładzie którego znajdą się ludzkie zarodki. Ta część ma na celu ustalenie, jak kosmiczne warunki będą wpływać na ludzkie embriony.

Dopiero ostatni, trzeci, etap będzie zwieńczeniem wszystkich starań. Misja Kołyska zostanie wysłana już w 2024 roku i jej rezultatem będą pierwsze pozaziemskie narodziny. Poród będzie miał miejsca na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. W skład załogi będzie wchodziła ciężarna kobieta i kilku lekarzy. Według planu spędzą na orbicie około doby, po czym powrócą na Ziemię.

#2. Domino's rozpoczyna praktyczne testy autonomicznych dostawców pizzy

Zautomatyzowanie procesu dostawy jedzenia od kilku lat jest tylko kwestią czasu. Nie od dzisiaj wiadomo, że jest to jedna z najbezpieczniejszych gałęzi transportu, do której można zaangażować samojezdnych kurierów. Takie właśnie plany już od dawna snuje sieć Domino's. Ostatnio nastąpił mały przełom w całej sprawie i wiele wskazuje na to, że pierwsze samochody wyjadą już niebawem na ulice.

Niestety nie będą to ulice żadnego z polskich miast (czemu chyba nie powinniśmy się dziwić). Wybór padł na Houston w stanie Teksas. Mieszkańcy już niebawem przekonają się, do czego zdolny jest nowy samochód Nuro R2.

https://youtu.be/VzbZdkE2JeY
W praktyce ma to wyglądać następująco: zamawiamy swoje jedzenie, jest ono przygotowywane i pakowane do samochodu, po czym otrzymujemy specjalny kod PIN, dzięki któremu odblokujemy swoją skrytkę i odbierzemy zamówienie, kiedy tylko pojazd znajdzie się w okolicy. Niestety pizza nie zostanie dostarczona pod same drzwi, jak ma to miejsce dzisiaj. Będziemy zmuszeni zejść po nią na ulicę. Plus jest jednak taki, że nikt do tej pizzy nam nie napluje i nie będzie domagał się napiwku.


Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, sieć restauracji rozszerzy obszar, na którym operować będą autonomiczni dostawcy, a za kilka lat, kto wie... być może inne knajpy również zdecydują się na wprowadzenie podobnych rozwiązań.

Swoją drogą ciekawe, czy dostawcy pizzy (i ogólnie jedzenia) zareagują na wprowadzenie nowej technologii tak samo, jak taksówkarze zareagowali na Ubera. Już oczyma wyobraźni widzę te wszystkie strajki i transparenty z hasłami: „Domino's = HIV, dostawcy tylko z krwi i kości”.

#3. Czy nowy Mac Pro od Apple sprawdzi się w roli tarki? Ktoś postanowił przeprowadzić test

Od konferencji WWDC 2019 minęło już trochę czasu. Wszyscy zdążyliśmy już pośmiać się z zaprezentowanych tam nowości sprzętowych i programowych, a nawet przekonać się, czy nowy Mac Pro sprawdzi się w roli tarki do sera.

Jego wygląd nie mógł nasunąć innych skojarzeń. Ta obudowa wprost prosiła się o zostanie memem, a internet takiej prośby nie mógł zignorować. Ktoś postanowił pójść jednak o krok dalej i zamiast wstawiać kolejne śmieszne obrazki do sieci, idealnie odwzorował skomplikowaną strukturę otworów wentylacyjnych nowego Maca Pro. Następnie wziął kawałek sera i rozpoczął właściwy test.

https://youtu.be/s29YZqe9Cso
Jak widzieliście na powyższym filmie, eksperyment zakończył się porażką. Nowa obudowa prawdopodobnie nie będzie nadawała się do tarcia sera, czym czuję się osobiście dotknięty i rozczarowany. Jeden z nielicznych powodów przemawiających za zakupem nowego Maca właśnie przestał być aktualny.

#4. Zuckerberg zapowiada wprowadzenie nowej kryptowaluty

Nie, nie będą to Eurogąbki z Naszej Klasy. Mark Zuckerberg zapowiedział niedawno wprowadzenie na rynek nowej kryptowaluty o nazwie Libra.

Libra ma stanowić uniwersalny, ogólnoświatowy środek do płatności online. Przede wszystkim ma ona służyć osobom, które nie mają dostępu do płatności bankowych – a jest ich na świecie ponoć prawie 2 miliardy. Dodatkowo Libra ma posiadać stabilną wartość – w przeciwieństwie do Bitcoina - dzięki czemu będzie odporna na różnego rodzaju wahania na rynkach finansowych.

Stabilność waluty ma zapewniać dodatkowe finansowanie i wsparcie rezerw realnych aktywów. Środki te będą pochodziły m.in. od interesariuszy, którzy przeznaczyli na ten cel już 10 mln dolarów. Wśród nich, obok samego Facebooka, znajdą się firmy, takie jak: Mastercard, PayPal, PayU, Ebay, Uber czy Spotify, VISA, Coinbase czy Lyft.


Tak właśnie, bowiem to nie Zuckerberg będzie sprawował pieczę na tym wszystkim. Ma to robić niezależna organizacja non-profit Libra Association.

Projekt ma ruszyć w pierwszej połowie 2020 roku, a płatności Librą będą możliwe do zrealizowania m.in. za pomocą Messengera czy WhatsAppa. Do samej obsługi waluty będzie służyła specjalna aplikacja Calibra.

#5. Elon Musk po raz kolejny przewiduje upadek naszej cywilizacji

Papież branży technologicznej po raz kolejny postanowił pobawić się w czarnowidza i uraczyć nas swoimi przepowiedniami. Nie, tym razem nie będzie to wizja postapokaliptycznego świata zniszczonego przez roboty, nad którymi nie udało nam się zapanować. Nasza zagłada nie nadejdzie też z kosmosu wraz z przybyszami z obcych planety. Tym razem idzie o populację.

Dużo w ostatnim czasie mówi się o przeludnieniu na świecie, o zbyt dynamicznym tempie wzrostu demograficznego, o tym, że jest nas już ponad 7,5 mld, a w ciągu kilkudziesięciu następnych lat będzie nas znacznie więcej. Okazuje się jednak, że nie wszyscy są w tej kwestii zgodni. Jednym z odstępców jest właśnie Elon Musk.

Według jego przewidywań w ciągu najbliższych kilkunastu lat wybuchnie „populacyjna bomba”, jak sam raczył ją określić. Społeczeństwo będzie coraz starsze, a na świat będzie przychodziło coraz mniej dzieci, co zresztą jest widoczne już dzisiaj. Do roku 2050 dojdzie do załamania na poziomie światowym, przez co kondycja całej gospodarki będzie w coraz gorszym stanie.

„Populacja świata przyspiesza w kierunku upadku, ale niewielu zdaje się to zauważać lub o to dbać”

- pisał Elon jeszcze w 2017 roku.

Tym razem temat powrócił za sprawą odpowiedzi na tweet wstawiony przez World of Engineering.

„Prawdziwym problemem będzie starzenie się i spadek liczby ludności na świecie do 2050 r., a nie przeludnienie”

- pisze Musk.

Jeśli zebrać do kupy wszystkie te doniesienia o upadku naszej cywilizacji i końcu świata, to da się zauważyć, że podejrzanie często pojawia się tam rok 2050. Wystarczy więc, że tylko jedna z przepowiedni się sprawdzi, a my już nie doświadczymy niesamowitego rozwoju seks-lalek, który również został przewidziany na rok 2050, a szkoda...

Źródła: 1, 2, 3, 4